Rodzinne, kulinarne a nawet związane z okresem zimnej wojny – wspomnienia bohaterów filmów z projektu „Opowiedz mi Szczecin” to osobiste historie związane z najważniejszymi miejscami w mieści. Ile emocji budzi wspomnienie wakacji na Gontynce? Jak brzmi sentymentalna opowieść zza kulis Opery na Zamku? Jakich wrażeń dostarcza schron pod dworcem PKP?
Część I – Gontynka —> KLIK
Część II – Pomnik Czynu Polaków —> KLIK
Część III – Niebuszewo —> KLIK
Część IV – Książnica Pomorska —> KLIK
Część V – Schron pod dworcem PKP —> KLIK
Pomysł jest prosty. Sześć miejsc: Zamek Książąt Pomorskich, Park Kasprowicza, Książnica Pomorska, dzielnica Niebuszewo, schron pod dworcem PKP i Gontynka. Dwunastu bohaterów. Różni ich wiele: wiek, doświadczenie, zawód, temperament. To co łączy to wspomnienia związane ze Szczecinem. Jedni przybyli tu tuż po wojnie i pamiętają jak miasto powstawało z gruzów czy odbudowę Zamku. Dla innych Szczecin to miejsce urodzenia, tutaj się uczą, tu pracują, rodzą się im dzieci. Wszyscy zgodzili się powierzyć mi i Szymonowi Karpierzowi swoje prywatne opowieści. Opowiedzieli nam Szczecin, własnymi słowami.
Zupa pomidorowa. Dużo jaśniejsza, gęstsza, zupełnie inna od tej, którą gotowała mi mama. A do tego pływał w niej makaron w kształcie muszelek. W domu mama podawała zawsze z ryżem. Kosztowała chyba 5 złotych – to wspomnienie pierwszego posiłku jedzonego publicznie w barze przy Gontynce, Grażyny Górkiewicz, młodej dziennikarki. Jej opowieść o kąpielisku przy ulicy 1 Maja iskrzy się od słonecznych błysków, przypomina uroki wakacyjnego leniuchowania i szalonych przygód w wodzie. Tutaj nauczyła się pływać, jak pewnie wielu innych szczecinian. To były fantastyczne wakacje w mieście – dodaje. Teraz to teren zdewastowany i opuszczony, bez błękitnych kafelków na dnie basenów, z wystającą nagą betonową zjeżdżalnią. Grażyna żałuje, że tam pojechała, bo ślad po wspomnieniach zatarł się i zblaknął.
Pani Izabela Mieszkowska mieszkała przy ulicy Lubeckiego. Na Gontynkę, jeszcze przed remontem kąpieliska, chodziła wraz z córką na spacery, opalała się, robiła robótki. Przypomina sobie jak ważny był to obiekt dla mieszkańców Szczecina. To tu przychodzono po pracy, bawiło się z dziećmi, pluskało w wodzie, odpoczywało. Żałuję, że teraz nie ma takiego miejsca.
Pani Hanna Niedbał doskonale pamięta swój pierwszy dzień pracy w Książnicy Pomorskiej. Był 7 luty 1972 roku. Jako młoda dziewczyna planowała, że będzie tu parę tygodni, może miesięcy. Pracuje do dziś. Jest w przededniu odejścia na emeryturę. Książnica dla niej to nie tylko książki czy czasopisma. To przede wszystkim czytelnicy, którzy są wierni, ale też zdarzają się tacy, co odwiedzają bibliotekę okazjonalnie. Bywają elokwentni, a i szukających książki z zamkiem na okładce (nie znając autora ani tytułu) przy półtoramilionowym księgozbiorze Książnicy nie brakuje. Jedną z czytelniczek biblioteki jest Aneta Błońska. Trafiła tutaj pierwszy raz w 2005 roku poszukując materiałów potrzebnych do nauki przed egzaminem maturalnym. Tu nie ma chaosu, można się skupić, jest cisza, która pomaga w pisaniu – mówi Aneta, która niedawno szukała tutaj potrzebnych książek i artykułów do pisania pracy inżynierskiej z toksykologii.
Błażej Styczyński skończył Szkołę Podstawową numer 63. Codziennie musiał przechodzić tuż koło Zamku Książąt Pomorskich. Czuje się uprzywilejowany, bo mało który uczeń mógł pozwolić sobie na pójście na wagary do Zamku albo na szkolne pojedynki przed kamienicą Loitzów. Tu odbywały się pierwsze randki pod arkadami na dziedzińcu, tu były pierwsze pocałunki. Na dużej przerwie zimą można było udać się na zamkową skarpę by zjechać po śniegu. To magiczne miejsce, które wciąż dostarcza mu wielu sentymentalnych wspomnień, choć mieszka teraz w Hiszpanii.
Pani Urszula Hołubowska zna każdy zakątek Zamku i każdą anegdotę związaną z Operą. Skrupulatnie dokumentuje od lat jej historię, a i nie jedną dykteryjkę związaną z artystami operowi potrafi zdradzić. To miejsce kojarzy mi się z domem – mówi Pani Urszula wspominając i wspólne rodzinne wyjścia na spektakle i atmosferę jaka panuje wśród pracowników Opery. Najważniejsze były dla niej chwile, kiedy siadała na widowni i tuż po podniesieniu kurtyny przenosiła się do cudownego świata muzyki i teatru. Zostawiała gdzieś daleko problemy dnia codziennego, kłopoty i troski. Do tej pory Opera dostarcza jej takich emocji.
Choć rodzinne zdjęcia ORWO naszych bohaterów wyblakły już dawno, w ich pamięci młodzieńcze lata mają intensywny kolor i smak. To czas beztroskich przygód, dziecięcych wybryków, pierwszych poważnych decyzji i doświadczeń. Bez względu na wiek bohaterów Szczecin w ich opowieściach jest miejscem szczęśliwości. I oby taki został.
Podwórko z dzieciństwa, pierwsza randka, szkoła, rodzinne spacery – to wszystko sprawia, że miejsca dla jednych zwyczajne, dla innych są wyjątkowe. Zapraszamy wszystkich do wzięcia udziału w akcji „Opowiedz mi Szczecin” – chcemy stworzyć sentymentalną mapę naszego miasta, na której znajdą się ważne dla Was miejsca.
Skorzystaj z poniższego formularza i podziel się swoją opowieścią. Miasto to nie tylko budynki, to też historie jego mieszkańców – Opowiedz mi Szczecin.
[contact-form 14 „IV_Sniadanie”]